Zima w Beskidzie Niskim. Piękna pora roku i piękna kraina. Jeden tylko dzień spędzony na przejażdżce z przyjacielem, ale za to niezapomniany. Jeszcze przed świtem emocje, jaka aura z mroku się wyłoni? W którą stronę się udać? Drogi i rozdroża, góry niskie, kryjące cerkwie łemkowskie, cmentarze prawosławne i unickie, także wojenne, tylko gdzieniegdzie domostwa, opuszczone dawno wsie. Cały ten Beskid niekiedy jawi się jako kraina duchów. Cały tutejszy świat śpi. Nawet o wschodzie, no może z wyjątkiem chłopa napełniającego bańki ze świeżym udojem w którejś wiosce albo wiernymi zmierzającymi do cerkwi na niedzielne nabożeństwo. Pierwsze promienie słońca igrają sobie z obserwatorem pojawiając się niespodziewanie swym ciepłym blaskiem na kolejnych wzgórzach kontrastując z zimną bielą śniegu. No właśnie czy na pewno bielą? Ileż barw i odcieni ma śnieg jeśli mu się dobrze przyjrzeć!
Andrzej Stasiuk pisał o padającym śniegu w Beskidzie Niskim właśnie: „Świat wygładza się coraz bardziej i zmierza ku jakiejś idealnej formie o zaokrąglonych brzegach.” Taki świat zastaliśmy, pokryty puchem, zaokrąglony, wyidealizowany, jeszcze bardziej ukryty przed przybyszem. Ciszę zupełną łamie jedynie delikatny szmer niezamarzniętej rzeczki. Przy drodze co rusz milcząca figura Chrystusa albo cała Święta Rodzina o surowych rysach twarzy wykutych w piaskowcu, przez ponad stulecie smaganych przez wiatr, deszcz i mróz. . Kraina to bowiem surowa, najniższe góry w całym łuku Karpat. Przez niskie przełęcze swe ujście znajdują południowe suche i ciepłe wiatry gdzieś z węgierskich puszt i północne oceaniczne przynoszące wilgoć i chłód. Tu i ówdzie wyzierają przybrane bielą samotne jabłonie, chciałyby, jak się zdaje, opowiedzieć o dawnych czasach, często tylko one ostały się po dawnych łemkowskich gospodarstwach. Co by nie rzec Beskid Niski zimą jest czarowny i nieodgadniony.
- Kwiatoń cerkiew – zanim wstał dzień
- Skwirtne cerkiew
- droga do Regietowa
- Gładyszów – cmentarz z I wojny światowej
- lasy nad Gładyszowem